..
Ósmy kontynent czyli rzecz o jaskiniach

13 | 12659
 
 
2012-05-03
Odsłon: 1171
 

Wielka śnieżna majówka

Tydzień wcześniej na górę wnieśliśmy szpeje z linami, odkopaliśmy też zasypany tunel prowadzący do otworu. Do Śnieżnej ruszamy tym razem w dużej grupie. Trzy osoby wybierają się do Suchego Biwaku a potem wracają, dla pięciu pozostałych biwak to przedsionek dalszej akcji. Zabieramy ze sobą dodatkowe liny, śpiwory, karimaty i mnóstwo szturmżarcia.Wychodzimy w samo południe. Czujemy jak niemiłosiernie smaży kwietniowe słońce. Ociekając potem, przechodzimy coraz to wyższe partie doliny. W końcu zasiadamy na trawie nad Przechodem, z dala od jaskini, bo tam, pod ścianą panują już niepodzielnie popołudniowy cień i chłód. Dzielimy się na grupy i gdy pierwsza rusza poręczować, druga konsumuje makaron z sosem dzieła mistrza kuchni Arka.
Liny pozostawione w depozycie pod ścianą namokły wodą. Kasia przekonuje się jako pierwsza, że podniesienie chlupoczącego szpeja przypomina wyrywanie baśniowej rzepki. Zmienia się ekipa poręczująca, mijamy Sławka na Lodospadzie i do Wielkiej Studni zjeżdża Olaf. Już po chwili wiemy, że coś jest nie tak, spod lodospadu na górze wypływa potok spływający w linii zjazdu poręczującego. Studnia o głębokości 80 metrów zazwyczaj jest kompletnie sucha. Kwietniowe roztopy zamieniły ją jednak w kaskadę. Olaf po zjechaniu do kolejnego punktu stwierdza, że wypada on dokładnie w cieku i podejmujemy jedynie słuszną decyzję o wycofie. Do uszu grotołazów podążających kolejno za nami dobiega komenda "wycof ! ", "woda ! ".
Ostatnie chwile w jaskini poświęcamy na sesję filmową.
Musimy jeszcze podjąć ważną decyzję. Czy wrócimy tu w najbliższe dni? Raczej nie. Wody będzie więcej, nie mniej. Na górze wciąż zalega śnieg a temperatura oscyluje w okolicach 29 stopni w słońcu. Co z linami? Wnosiliśmy sprzęt właściwie 3 dni, teraz musielibyśmy wszystko zabrać na raz. Objuczeni niczym osły schodzimy powoli na bazę. Nastroje marne, wnioski nasuwają się same. Pierwszy to unikanie "wodnych " jaskiń w czasie topnienia śniegów, drugi - wychodzenie w mniejszych grupach, aby nie czekać, nie marznąć, nie denerwować się z powodu " poślizgów". Trzeci wniosek i chyba najważniejszy: podczas długich akcji poręczować małymi a przede wszystkim sprawnymi zespołami.
Ponieważ był to wyjazd kondycyjno- szkoleniowy, następne dni spędzamy na powierzchni. Wchodzimy na Ornak, gdzie spotykamy dziewczyny z SGW (świat jest mały a grotołazów niewielu), jedziemy na Słowację i zagłębiamy się w ciszę pustkowiaTatr Bielskich. Wieczorem rodzi się plan pójścia do Czarnej. Ale o tym w następnym odcinku przygód pechowych grotołazów...

W wyjeździe uczestniczyli:
Agnieszka, Kasia, Magda, Arek, Grzesiek, Maciek,Olaf, Sławek- Speleoclub Wrocław
 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd